niedziela, 16 lutego 2014

Jak coś jest do wszystkiego....

Jako wierna włosomaniaczka często śledzę blogi o tej tematyce. Na wielu z nich dziewczyny testują alternatywne rozwiązania dla codziennych delikatnych szamponów. Jednym z takich produktów jest olejek  ISANY Dush Ol dostępny  tylko w Rossmanie za 3,99 w promocji. Kosmetyk ten miał być przydatny nie tylko jak wskazuje producent, jako olejek do kąpieli. Wiele osób zachwalało go jako wybawiciela włosów, skóry głowy, świetny olejek do demakijażu, jako żel oczyszczający itd. 

Zastosowań masa, ale jak to jest z tym produktem naprawdę? 
Dodam tylko, że moje włosy są długie, kręcone, wysokoporowate, gęste.


Olejek ma specyficzny rybki zapach- jeżeli ktoś stosuje tran w codziennej suplementacji to można go porównać właśnie do tego zapachu. Nie jest to nic przyjemnego, ale stwierdziłam że jeżeli ma być cudem na włosach to przeboleje, zawsze można spryskać jakaś pachnącą odżywką i po krzyku. 

Konsystencja olejku jest dziwna. Po wylaniu na dłoń wygląda jak zwykły rzadki olejek, natomiast w czasie pocierania zaczyna się lekko pienić. Tu przyznam, pozytywne zaskoczenie.

Umyłam nim włosy bez problemu-zupełnie jak szamponem tyle, że bez obfitej ilości piany. Następnie na włosach wylądowała odżywka i po spłukaniu i podsuszeniu ręcznikiem trzeba było włosy rozczesać.
KOSZMAR! Jeden wielki kołtun, tak porowatych, wysuszonych włosów nie miałam chyba nigdy. Poza tym skóra głowy była podrażniona, czerwona, lekko szczypała. Jak ja żałowałam, że nie mam przy sobie odżywki typu bomba silikonowa! Targając włosy grzebieniem, po 20 minutach zdołałam je rozczesać, przy czym połowa moich kłaków znajdowała się na grzebieniu. Powiedziałam nigdy więcej!



Nie lubię wyrzucać kosmetyków, więc dałam mu szansę jeszcze podczas kąpieli zgodnie z zastosowaniem opisanym przez producenta. Tutaj również się nie sprawdził. Skóra wysuszona, szorstka miałam wrażenie że aż skrzypiąca! Nie mówiąc już o tym, że kąpiel z produktem o rybim zapachu nie była ani relaksująca, ani przyjemna. Kolejna porażka. 


Po raz ostatni postanowiłam spróbować go użyć, gdy skończył mi się płyn micelarny i nie miałam czym zmyć makijażu. Co prawda zmył pozostałości kosmetyków, ale niemiłosiernie ściągnął skórę, ponownie ją wysuszył i piekielnie szczypał w oczy.

Powiedziałam dość i wylądował w koszu z czystym sumieniem. Tak więc okazało się, że mimo wielu pozytywnych opinii u innych u mnie kompletnie się nie sprawdził a wręcz zaszkodził gęstości moich włosów!

Podsumowując

+ opakowanie
+konsystencja
+cena
+wydajność

-plącze, wysusza, podrażnia to właśnie robi z włosami i skórą głowy
-wysusza skórę ciała przy kąpieli
-podrażnia oczy i ściąga skórę użyty do demakijażu
-śmierdzi rybą i tranem


Miałyście z nim styczność? Jak u Was się sprawdził? A może też omijacie go szerokim łukiem?

6 komentarzy:

  1. Minusy zdecydowanie przeważają, więc raczej nie skuszę się na ten olejek... Ale zwykłe żele z Isany pod prysznic nawet lubię. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak zwykłe żele faktycznie są super! I w wielu wersjach zapachowych :)) Też je uwielbiam i zawsze uzupełniam zapasy:)

      Usuń
  2. Szkoda,że się nie sprawdził :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę szkoda, chociaż nie wiem, czy na dłuższą metę wytrzymałabym ten rybi zapach podczas mycia:)

      Usuń
  3. ooooooooo pierwszo słyszę, że ktoś tego olejku do mycia włosów używał :D ja bym się na to nie zdecydowała :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie ciekawość wzięła górę i pokarało mnie to niestety gorzkimi łzami nad grzebieniem:P

      Usuń